Laibach – Also Sprach Zarathustra

laibach_alsosprachzarathustra_coverPrzez ponad dziesięć lat zespół Laibach dawał mi niewiele powodów do tego by traktować ich nowe płyty jak coś więcej, niż muzyczną ciekawostkę. Albumy takie jak „Laibachkunstderfuge”, czy „SPECTRE” wspominam jak zbiór szkiców, które zostały wyciągnięte od zespołów z niższej klasy rozgrywkowej z okręgu elektro – industrialnego. To musiał być ogromny szok termiczny dla wielu fanów tego zespołu. Na szczęście najnowsze dzieło Słoweńców to powrót do standardów i materii muzycznej, z jakiej byli znani.

Zauważyć należy jednak, że Laibach nie pcha się po raz kolejny do tej samej rzeki, w której pływał za młodu. Formacja nie ucieka oczywiście od swojego awangardowego rodowodu, ale też nie epatują nim przesadnie przy każdej nadarzającej się okazji. Kapela swoją witalność odzyskuję przede wszystkim poprzez namaszczenie w dark ambiencie mocno już przyblakłych barw syntezatorów. Cenić można u nich również to, że potrafią milczeć w sposób jak najbardziej słyszalny. Pozwalają na to, by dźwięki wybrzmiały do samego końca. Zdarza im się oczywiście czasami nakładać na siebie kilka bardziej ordynarnych warstw, dzieje się tak chociażby w utworach „Das Gluck” i „Von Den Drei Verwandlungen”, ale przez większość czasu mamy tutaj do czynienia raczej z powolną muzyczną artykulacją. Aura całego albumu obarczona została niezwykle ciężkim, chropowatym, pierwotnym klimatem. Dla przeciwwagi kapela postarała się dodać kilka delikatnych, ale całkiem nośnych orkiestrowych wtrętów, które dosadnie wygładzają kanty kompozycyjne. Nawet jeśli niektóre frazy, czy też sekwencje analogów wydają się być przerysowane i wypowiedziane od niechcenia, to trzeba przyznać, że kapela trzyma się z dala od truizmu syconego patosem. Ciężko jest co prawda mówić w przypadku płyty „Also Sprach Zarathustra” o jakichś nadludzkich walorach, tym niemniej formacji udało się w końcu zbudować album posiadający kształty w pełni fabularnej opowieści działającej na wyobraźnię.